Ja tego Grześka kiedyś uduszę, gołymi rękami – oznajmiła Filipa, sięgając po mojito...
 
 Był jeden z tych pięknych sierpniowych wieczorów, które szkoda spędzać w dusznym mieszkaniu. Dlatego po jodze dziewczyny skoczyły do ogródka „Wytwórni nastroju”, który to nastrój kreowano za pomocą filmowej muzyki i modnych drinków. Albo mocnych, jak kto woli. 
– Uduszę – powtórzyła Filipa. – Bo zasłużył. 
 – Coś nowego czy stara bida? – Maria okazała letnie zainteresowanie. 
 – Wszystko naraz – odparła Filipa i rozpoczęła opowieść. – W sobotę pojechaliśmy nad zalew. Na plaży dziki tłum, jak to w upały, więc Grzesiek zdecydował, żebyśmy przeszli dalej, aż do Zatoczki Tataraków. 
 – Do plaży nudystów? – wyszeptały Cienie, podekscytowane niczym gimnazjalistki. 
 – Do samej plaży to nie, ale…
 – …na tyle blisko, żeby mieć na czym zawiesić oko – dokończyła Martyna.
 – Zgodziłaś się? – spytała Maria. 
 – Był taki skwar, że nie chciało mi się dyskutować – odburknęła Filipa. – A poza tym... – przyznała po chwili – też byłam ciekawa, jak to wygląda. 
 – To wygląda u wszystkich tak samo, nie licząc mikroskopijnych różnic – poinformowała całą grupę Prima, akcentując słowa „to” i „mikroskopijnych”. 
 – Diabeł tkwi w detalach – zauważyła Martyna, bawiąc się różową słomką. 
 – Teraz żałuję, że tam polazłam – westchnęła Filipa. 
 – Zobaczyłaś za dużo czy za mało? – zaśmiała się Martyna. 
reklama
                                    
                                    
                                    
 – Nie chodzi o to, co ja zobaczyłam. Ale tamci zobaczyli nas. Taki wstyd! 
 – Przecież mieliście stroje? – odezwały się Cienie. – Czy nie? 
 – W tym właśnie problem, że mieliśmy – wyjawiła Filipa. – Więc uznali nas za perwersów, którzy czają się w zaroślach, żeby podglądać innych. Kiedy sobie przypomnę ich miny… – Filipa urwała i chwyciła za najbliżej stojący kieliszek. A potem wychyliła do dna. – Już wolałabym, żeby zastali nas nago. Wtedy nic by się nie stało. 
 – A stało się coś więcej – Mistrzyni popatrzyła na drżące dłonie Filipy. – Dlatego mówisz, że udusiłabyś Grześka. 
 – Udusiłabym, bo schrzanił mi cały weekend. Wieczorem, obrażona, wzięłam się za porządki. On wyszedł na piwo, a ja zaczęłam sprzątać. 
 – Nie ma to jak nowoczesny podział obowiązków – zakpiła Martyna. 
 – Odkurzyłam salon – ciągnęła Filipa, ignorując uwagę koleżanki. – Potem wzięłam się za gabinet. W barku, do którego zaglądam raz na ruski rok, znalazłam stary notes Grześka, a w nim karteczkę miłosną od jakiejś E. 
 – Miłosną? – wyszeptały Cienie, jeszcze bardziej podekscytowane. 
 – „Grzeszku, czekam we wtorek jak zwykle – twoja niegrzeczna E”  – Filipa zacytowała wiadomość. 
 – Grzeszku – Prima uniosła brew. – Ma dziewczyna fantazję.
 – Co zrobiłaś?
 – Dziką awanturę. Grzesiek wyjaśnił, że to historia sprzed czterech lat. I że już dawno pozamiatane. Wybrał mnie. 
 – Porzucając burzliwe życie Grzeszka – dodała Mistrzyni. – Ale wcale cię to nie cieszy. 
– Zupełnie nie wiem, co zrobić – Filipa nerwowo rozejrzała się za kolejnym drinkiem. – Jak żyć z taką zdradą.
 – Po zdradzie chyba – poprawiła Martyna. – To przygoda sprzed czterech lat. 
 – Ale ja dowiedziałam się przedwczoraj!
 – To jak z wybuchem gwiazdy – tłumaczyła Prima nauczycielskim tonem. – Choć zdarzył się miliony lat świetlnych lat temu i może samej gwiazdy już nie ma, my przeżywamy to, co właśnie zobaczyliśmy. Wielki wybuch. 
 – Chromolę gwiazdy, wybuchy i cały kosmos! – nie wytrzymała Filipa. – Żałuję, że pojechałam nad zalew. A jeszcze bardziej żałuję, że mieliśmy stroje. Bo gdybyśmy dołączyli do nudystów, nie zajrzałabym do barku. I żyłabym sobie jak dawniej. 
 Narzekając, ile wlezie na swojego nudnego męża, pomyślały dziewczyny. 
 – No cóż – odezwała się wreszcie Mistrzyni. – Czasem bezpieczniej obnażyć dupę niż odsłonić cokolwiek innego.
Izabela Sowa
 pisarka, autorka m.in. książek:  „Smak świeżych malin”,  „Podróż poślubna”, „Blagierka”, „Części intymne”. Wegetarianka.
 fot. shutterstock.com 	 
	
				
						    
dla zalogowanych użytkowników serwisu.